środa, 28 sierpnia 2013

Malinowa owsianka z odrobiną malibu / Rasberry oatmeal with whit of malibu


Uwielbiam świeże maliny :D Zazwyczaj zanim zdążę coś z nich zrobić, to zostaną one zjedzone w drodze z działki do domu (życie...a raczej może bardziej łakomstwo;P). Tym razem udało się zachować odrobinę malin do deseru.
Płatki owsiane na mleku z dodatkiem malibu, pokryte galaretką malinową z malinami, bitą śmietaną oraz świeżymi malinami - zestaw banalny ale dzięki malinom i malibu nabrał ciekawego aromatu i smaku:).
 Bez dodatku bitej śmietany i malibu jest to świetny pomysł na pożywne śniadanie, dzięki któremu przez dłuższy czas będziemy syci.

I loooove fresh raspberries:D I have fresh raspberries in my garden and this time I managed to hide some of them (before they were eaten in the garden-greediness I think:P) for desert. 
Raspberries oatmeal with milk, malibu, raspberry jelly and cream - great aroma and flavor:). 
 Raspberry oatmeal is a great idea for healthy and satiating breakfest (  without cream and malibu of course:P).





Składniki (components):

  • kubek płatków owsianych (cup of oatmeal)
  • 1 szklanka mleka  (cup of milk)
  • paczka galaretki malinowej (pack of raspberry jelly)
  • ilość malin wedle uznania:) (raspberries -amount of discretion )
  • śmietanka 36% ( cream)
  • kilka kostek gorzkiej czekolady(few cubes of chocolate)
  • 2-3 kieliszki malibu (few glasses of malibu)

Sposób przygotowania(how to prepare):

 1. Płatki owsiane zalać mlekiem, dodać czekoladę i gotować aż będą miękkie-jeżeli płatki będą gotowe przy połowie szklanki mleka nie trzeba dodawać pozostałego mleka:)

Boil oatmeal, milk and chocolate. If you don't need whole cup of milk-don't use it:).



2. Zrobić galaretkę zgodnie z przepisem na opakowaniu dodając połowę mniej wody. Gdy galaretka będzie rozpuszczona dodaj malibu ;). Gdy lekko wystygnie-dodaj maliny.

Make jelly but ad half of the water which is in the recipe. Add malibu:). Add raspberries when it cool down.



3. Ostatnia czynność to poukładanie wszystkiego w salaterkach:) Smacznego!:)

The last thing to do i to mix it all togehter in bowls:) Bon appetit!:)






P.S. Tymczasem trzymajcie kciuki, ponieważ w sobotę jest bardzo ważny dzień - poprowadzę po raz pierwszy warsztaty cukiernicze w trójmieście - coś czuję, że to będzie udana zabawa :) Mam nadzieję, że podołam:D

P.S. Meanwhile, keep your fingers crossed becaouse saturday is a big day - I will lead chocolate workshops for the first time in my life - I think that it will be fun:) I hope I will manage with it :D




wtorek, 20 sierpnia 2013

Złota księga czekolady /The golden book of chocolate



W dzisiejszym poście pragnę przedstawić Wam jedną z  moich ulubionych książek kucharskich- na temat czekolady. Jest nią (jak sam tytuł postu wskazuje XD) "Złota księga czekolady" wydana przez Anne McRae i Marco Nardi we Włoszech.
 Dzięki tej książce na dobre rozpoczęła się moja zabawa z czekoladą. Zdjęcia zawarte w tej książce mimo, że obejrzane już n-ty raz (:P) nadal inspirują mnie do tworzenia, łączenia różnych przepisów czy eksperymentowania -po prostu zabawy w kuchni:).

Today I'm presenting one of my favourite cookbooks -"The golden book of chocolate" published by Anne McRae and Marco Nardi in Italy.
I started my adventure with chocolate with this book:). Photos from this book (admired by me thousand of times:P) still inspire me to make new recipes, experiment and have fun in the kitchen:).


Co znajdziemy w książce?:


  • ciekawie opisaną na ok.30 stronach historię czekolady
  • ponad 300 zwykłych i niezwykłych przepisów z dodatkiem czekolady:)
  • dodatkowo książka podzielona jest na działy tematyczne co bardzo ułatwia znalezienie przepisu:)
  • każdy przepis zawiera informację na temat ilości porcji, czasu przygotowania, trudności w przygotowaniu
  • do każdego przepisu (oraz historii) dodane są przepiękne, inspirujące zdjęcia, od których aż ślinka cieknie;)
  • oprawa książki jest w kształcie wielkiej, grubej tabliczki czekolady ze złotymi brzegami stron- na półce wygląda elegancko a wraz z innymi książkami z serii "Złotych..." komponuje się ciekawie:)
What can we find in this book?:
  • very interesting history of chocolate written on 30 pages
  • over 300 common and uncommon recipes including chocolate
  • book is divided into 4 thematic sections - this is very helpful if you want to find something quickly
  • every recipe has information about portions, time of preparation and degree of difficulty
  • every recipe (and story) has beautiful, large, inspiring pictures
  • binding of the book is chocolate shaped with golden pages - it looks elegant and intriguing on the shelf:)


Jedynym minusem jest to, że niektóre przepisy nie są dokładnie opisane i samemu trzeba się domyśleć co gdzie dodać - czasem wygląda to jakby po prostu w tłumaczeniu był błąd bo np. składniki są podane a potrafią być nieuwzględnione w wykonaniu.

The golden book of chocolate has only one disadvantage - some of recipes aren't well written. You have to figure it out on your own, for example, when to add something because it's not included in the recipes. But I think that this may just be a translation mistake. 



Podsumowując książka urzekła mnie swoim wyglądem i zawartością. Jest to jedna z moich ulubionych książek kucharskich (umiejscowiłabym ją na pierwszym miejscu nawet:)).

A czy Wy macie jakieś książki kucharskie, do których lubicie wracać, które Was inspirują do tworzenia? Piszcie w komentarzach, chętnie poznam ciekawe pozycje kulinarne (nie tylko czekoladowe:)).

To sum up, I was fascinated by the book, its layout and recipes. It's really one of my favourite cookbooks. Do you have any favourite cookbooks which inspire you to create sth?
 If you have, write in comments:) I will be happy to get to know some other interesting cookbooks (not only about chocolate;))









czwartek, 15 sierpnia 2013

Muffinki - idealna alternatywa dla kanapek :)







Przy okazji podróży bliskiej osoby postanowiłam zastanowić się nad zamianą standardowej przegryzki w podróży - kanapek - na coś innego. Muffinki i pralinki. Idealnie. Muffinki są syte, można je przyrządzić na sposób słony i słodki. Można do nich dodać cokolwiek się ma, cokolwiek się chce :).

Tym razem, postanowiłam przygotować muffinki o smaku brzoskwiniowo-jabłkowym, kajmakowo-orzechowym z wiórkami kokosowymi oraz cytrynowym.

Sposób przygotowywania ciasta oraz cytrynowych muffinek opisywałam wcześniej w tym miejscu.

Nadzienie jabłkowo-brzoskwiniowe:



Wystarczy obrać jabłka i brzoskwinie-ilość nie jest określona. Ja obrałam 3 jabłka i 1 brzoskwinię - spora ilość owoców na małą ilość ciasta przez co muffinki wyszły bardziej soczyste i owoce wyraźnie było czuć:). Polecam dodać przypraw korzennych  - to będzie taka "kropka nad i" w muffinkach:).

Nadzienie kajmakowo-orzechowe z wiórkami kokosowymi:

Puszkę kajmaku lekko podgrzać w rondelku, dodać wyłuskane, niesolone orzechy ziemne  i wiórki kokosowe. Całość wymieszać, dodać do ciasta i lekko przemieszać:).

Dobrym pomysłem jest także pomieszanie różnego rodzaju orzechów, rodzynek ,suszonych owoców:).


I tak oto, powstały 3 rodzaje muffinek oraz mały stos pralinek:).





  Pozostało jedynie pytanie: co bardziej nadaje się na podróż, przekąskę, śniadanie - 
muffinki czy pralinki? 


 Mimo łakomstwa i chęci na obie te rzeczy  - słusznie stwierdziliśmy, że bezpieczniej i ekonomiczniej wziąć muffinki a pralinki można zjeść do wieczornej herbaty (nie ma to jak kompromis:P W przyrodzie nic nie zginie:D).


Smacznego oraz udanego długiego weekendu:)!










środa, 7 sierpnia 2013

Czekoladowy mus



Ciepło...gorąco...upalnie...! 

Podczas gdy żar leje się z nieba mi zaświtał pomysł na coś lekko orzeźwiająco czekoladowego. W takie upalnie dni nie mam ochoty na ciężkie czekoladowe wypieki.

Pierwszym świadomie przygotowanym przeze mnie (oraz  A.:)) czekoladowym smakołykiem był mus czekoladowy, który musiałyśmy zrobić. Dlaczego musiałyśmy? Otóż Pan M. z pewnego kulinarnego programu tak apetycznie przedstawiał w tv ten mus, że zaraz po skończonym odcinku zabrałyśmy się za przygotowywanie. Od tamtej pory - czyli od kilku lat- mus w moich licznych inwencjach twórczych ewoluuje powolutku :)

Zatem dzisiejszy przepis to lekki mus czekoladowy, który ma konsystencję trochę piankową. Jest bardzo orzeźwiający i rozpływa się w ustach i co najważniejsze nie zatyka i nie dobija ciężkością i treściwością w taką pogodę:).

Składniki:



  • 50g cukru pudru
  • 2 tabliczki czekolady gorzkiej
  • 1 tabliczka czekolady mlecznej
  • 2 jajka
  • 250 ml śmietanki 30%
  • 50g masła
 Sposób przygotowania(6-7 porcji):

 1. W łaźni wodnej rozpuść czekoladę z masłem i żółtkami (żółtka wbij gdy czekolada i masło się roztopią-wtedy zdejmij masę z łaźni i odstaw na bok. Dopiero wtedy wbij żółtka:)). Pamiętaj o mieszaniu:)



2.Do rozpuszczonej mieszanki dodaj cukier puder.



3. W osobnym naczyniu ubij śmietankę i dodaj do masy. Pamiętaj o delikatnym i spokojnym mieszaniu - polecam zwykłą łyżkę, ponieważ mikser może za bardzo "zbić" mus:)



4.W misce ubij białka na sztywną pianę i dodaj do masy. Ponownie - delikatne mieszanie łyżką :)










5.Całość przełóż do miseczek/kubeczków/filiżanek/kieliszków itp. i wstaw do lodówki na min.4 godziny.



Czas przygotowania jest bardzo krótki - tylko 15-20 minut:). Mus najlepiej smakuje gdy jest porządnie schłodzony-ma wtedy odpowiednią konsystencję;). Można go zajadać bez niczego lub z czym tylko przyjdzie Wam ochota-kawa, owoce, lody, alkohole:).






Smacznego:)






niedziela, 4 sierpnia 2013

Czekoladowo wiśniowe ciasto urodzinowe





Nadarzyła się okazja do stworzenia tortu  -urodziny :). Trochę musiałam się nagimnastykować, ponieważ osoba, dla której owy tort miał być przygotowany nie przepada za dużą ilością biszkoptu - osobiście rozumiem-też wolę masę niż suche ciasto:P.

Cel był następujący: znaleźć przepis na ciasto, które zastąpi tradycyjny biszkopt i nie rozwali się w trakcie tworzenia warstw i dekoracji i jednocześnie będzie przyjemnie mokre i rozpływające się w ustach. Taki przepis znalazłam w Weekendowej Cukierni. Na potrzeby mojej wesołej twórczości musiałam podwoić ilość składników, a konfiturę wiśniową umieściłam w cieście:).

Dodatkowym wyzwaniem było przyozdobienie tortu zgodnie z zainteresowaniami historyczno-wojennymi solenizanta.  Można powiedzieć, że dzięki temu, zrobiłam jeden krok na przód w celu spełnienia cukierniczego marzenia - zrobiłam swoją pierwszą w życiu masę cukrową do dekoracji tortu:).


Dzisiaj przedstawiam Wam pyszne i bardzo słodkie ciasto brownies z wiśniami w wersji tortowej:)!



Składniki:

CIASTO:


  • 600 gorzkiej czekolady
  • 400g masła
  • 10 jajek
  • 2 szklanki cukru pudru (1 kufel)
  • 4 łyżki mąki pszennej
  • 1 łyżeczka proszku od pieczenia
  • szczypta chilli w proszku
  • 500g wiśni łącznie z sokiem wiśniowym
 SOS CZEKOLADOWY:

  •  100g mlecznej czekolady
  • 3 łyżki śmietanki 36%


 Wykonanie:

1. Czekoladę i masło roztopić w kąpieli wodnej. Pozostawić do ostygnięcia.


 2. Jajka utrzeć z cukrem. Dodać mąkę, proszek do pieczenia i chilli:




 3. Całość połącz z ostudzoną czekoladą. Wymieszaj. Przelej do tortownicy/blachy-zależy jaki kształt chcesz uzyskać:) Ja zrobiłam większą i mniejszą blachę tak aby całość szła po skosie:).

Piecz w temperaturze 180C przez ok.30 minut.

4. Aby wykonać sos czekoladowy wystarczy czekoladę rozpuścić w rondelku ze śmietanką:).

5. Gdy ciasto było gotowe nasączyłam obie części sokiem z wiśni i przełożyłam luźno wiśniami. Dzięki temu ciasto rozpływa się w ustach i ma lekko wiśniowy posmak:).

6. Przepis na masę cukrową znalazłam tutaj. Aby zabarwić ją na lekko beżowy kolor dodałam do cukru pudru stopioną gorzką czekoladę:)

Uważam, że założony cel został osiągnięty:). Ciasto tworzy się bardzo łatwo-jedyna trudność polega na tym, aby nie uszkodzić części przy przekładaniu warstw lub nadawaniu kształtu. Jest ono trudniej formowalne niż zwykły biszkopt ale dla upartego nie ma nic trudnego:D. Jedyny i główny minus ciasta?- za szybko się kończy:).

Smacznego:)