Robienie pralinek wcale nie jest trudne. A radość i zdziwienie ludzi, którym da się pudełeczko własnoręcznie robionych czekoladek jest wspaniałym zwieńczeniem włożonej pracy w to małe dzieło:)
Głównym składnikiem jest czekolada (surprise!). Mleczna, gorzka, biała....jak kto woli. Jedno pytanie nasuwa się do głowy :"Ale jaką czekoladę, jakiej firmy?"....robiąc pralinki, najbardziej zużywanym składnikiem jest właśnie czekolada. Osobiście, zazwyczaj wybieram mleczną, najtańszą ( to ze względu na masowe ilości wytwarzania pralinek:D), trochę więcej czasu spędzam nad wyborem gorzkiej czekolady. Niezbyt za nią przepadam, więc jak już ją kupuję, to wybieram tą, która mi najbardziej smakuje. Istnieją jeszcze kuwertury, aczkolwiek ich ilość w opakowaniu i cena jest niezbyt zachęcająca.
Zatem, aby stworzyć ok 12-15 pralinek potrzebne będą:
- 2 mleczne czekolady (ciemne lub białe)
- 1 biała czekolada
- śmietanka 30% lub 36%
Te trzy podpunkty stanowią bazę. Reszta to tylko dodatki, które sobie wymyślimy.
1.Pierwszą czynnością jest rozpuszczenie czekolady. Najłatwiej to zrobić w kąpieli wodnej (musimy pamiętać aby miseczka, w której umieścimy czekoladę, była sucha. W innym przypadku, woda spowoduje, że pojawią nam się nieestetyczne grudki).
2. W czasie rozpuszczania czekolady, można przygotować bazę pod nadzienia. W rondelku umieszczamy ok. 100ml śmietanki (ilości tak naprawdę dobiera się na oko, na 2-3 pralinki średniej wielkości starczy kieliszek do wódki nadzienia) oraz tabliczkę białej czekolady. W momencie gdy czekolada rozpuści się w śmietanie, rondelek należy zdjąć z ognia. I teraz czas na naszą inwencję twórczą:D Zazwyczaj tak otrzymaną bazę dzielę na kilka części i każdą część przetwarzam na inne nadzienia:
Nadzienie kokosowe (mini bounty)
Do bazy wsypujemy wiórki kokosowe w takiej ilości, aby nadzienie stało się tak gęste, że łatwo można je formować ręcznie.
Nadzienie chałwowe (tak słodkie, że starczy jedna czekoladka, żeby się zasłodzić:D)
Do bazy będącej jeszcze na ogniu dodajemy chałwę. Zależność jest taka, że dodajemy tyle chałwy, żeby nadzienie było bardzo gęste. Zazwyczaj starcza jedna chałwa z biedronki:). Nadzienie odstawiamy aż ostygnie i trochę zgęstnieje.
Nadzienie nutellowo-bananowe:
2-3 łyżki nutelli zmieszać z jednym, rozgniecionym bananem. I gotowe nadzienie:) Jest ono lekko orzeźwiające, dlatego jak ktoś woli słodkie, to polecam samą nutellę:)
3. Roztopioną czekoladą smarujemy foremki w taki sposób, aby przykryć całą wewnętrzną powierzchnie foremki. Po posmarowaniu, odstawiamy foremki do zamrażalnika na ok.5 minut (aż czekolada zastygnie).
Następnie powtarzamy czynność tak aby dno foremki nigdzie nie prześwitywało. Warstwa czekolady musi być na tyle gruba aby przy wyciskaniu czekoladki nie pękła ale nie może być za gruba, bo wtedy w trakcie jedzenia mamy wrażenie, że przegryzamy gruby kawał czekolady.
Gdy czekolada zastygnie, nakładamy nadzienie do czekoladowych foremek. Nadzienie nakładamy tak aby było na równi z brzegami foremki lub troszkę niżej (jeżeli będzie za nisko, to spód pralinki będzie za gruby, a jeżeli za wysoko, to pralinka będzie miała wybrzuszony spód). Po nałożeniu nadzienia, nakładamy pędzelkiem warstwę czekolady. Wszystko zostawiamy w zamrażalniku na ok. 15 minut, aż zgęstnieje. Im dłużej poleży w zamrażalniku tym łatwiej będzie wycisnąć pralinki z foremek.
4. Po zgęstnieniu, pralinki należy wycisnąć z foremek. Osobiście robię to w rękawiczkach laboratoryjnych. Po pierwsze-nie ubrudzę się zbytnio, a po drugie i najważniejsze-na pralinkach nie zostaną odciski palców:)
Tak przygotowane pralinki trzymamy w lodówce. Dobrym pomysłem jest zapakowanie pralinek do ręcznie robionego pudełeczka.
Smacznego! :)